niedziela, 1 września 2019

Ja tu jestem tylko osłem

Dawno, dawno temu, leciałam samolotem do Rzymu, a ponieważ przebywanie na dużych odległościach nad ziemią nie jest moim ulubionym zajęciem, to aby odwrócić swoją uwagę od tej sytuacji, bardzo zawzięcie czytałam książkę. Książka ta miała prawdopodobnie tytuł "Jezus żyje" (a może inny, kto to wie) i była opowiadaniem znanego ewangelizatora o jego podróżach po całym świecie, rekolekcjach, które prowadził i cudach, które widział. Ale to nie te zaskakujące historię zapadły mi w pamięć. Najlepiej z całej książki pamiętam rozdział o tym, jak Pan Bóg dał mu zobaczyć, że tak naprawdę to nie jest on jakimś bardzo nadprzeciętnym człowiekiem. Rzeczywiście ma przepiękne, niecodzienne powołanie, ale on w tej całej historii jest tylko osłem. Osłem, na którym Jezus wjeżdża do Jerozolimy, przed którym wszyscy wiwatują i układają palmy. Ale gdyby się zbuntował, powiedział, że już nie chce, że rzuca to wszystko i nie będzie już prowadził rekolekcji to Pan Bóg po prostu musiałby znaleźć innego osła, aby na nim dojechać do tych, którzy na Niego czekają.
Tak właśnie jest z nami. W Afryce nie robimy nic bardziej niezwykłego niż robiliśmy na rekolekcjach w Polsce. Każda oaza w moim życiu była tak samo "mocna", bo na każdej Bóg przemieniał serca Swoją mocą, niezależnie czy były to rekolekcje w Sieruciowcach pod Sokółką czy w Kiamuri pod Mount Kenya. Rzeczywiście siedzimy na innym kontynencie, na drugiej półkuli i doświadczamy czegoś niesamowitego. Ale my tu jesteśmy tylko osłami. Osłami, które są bardzo wdzięczne, że to właśnie na nich Jezus postanowił wjechać do tej Jerozolimy.
No dobra, popisałam moje przemyślenia, ale przecież czekacie na informacje co u nas 😁
Madzia Z i Weronika wróciły już do Polski, więc można je łapać na indywidualne opowieści o Afryce.
Kacper, po bardzo intensywnych rekolekcjach w Mitungu, jest w Shalom i tam spędza czas z dzieciakami.
Madzia K. (prosto z rekolekcji w Pokot), Krzysiek i ja siedzimy właśnie w Nairobi, z widokiem na wysypisko śmieci i slumsy, a jutro jedziemy do Tanzanii na kolejną oazę.
Wszyscy czujemy się świetnie i pozdrawiamy serdecznie. Prosimy o modlitwę za zbliżające się oazy w Tanzanii- onż1 (na których będziemy posługiwać) i onż3.
Trzymajcie się 😘

A teraz niedzielny dodatek dla perfekcyjnych pań/panów domu. Jeśli ktoś ma ochotę zakosztować smaków Afryki polecamy 2 hity ostatniego tygodnia.
1. Wersja dla leniwych- upiec ciastka z bardzo dużą ilością imbiru i zapić to sokiem z mango
2. Wersja bardziej zaawansowana, obiadowa- mokimo. Gotujemy ziemniaki i zielony groszek, po czym wszystko razem rozbijamy na dość jednolitą papkę w kolorze zielonkawym, solimy. Do tego "bigos" ze świeżej kapusty. Może nie brzmi to wykwintnie, ale jest wyśmienite 😄


Osioł i osioł
(Dodam, że to zupełnie inny osioł, w zupełnie innym miejscu, niż u Krzyśka w poprzednim poście 😅 )

Pożegnanie Madzi w Shalomach



Jeżdżenie na pace


Tak właśnie wchodziliśmy do Shalom, gdy wróciliśmy z rekolekcji, a wszystko było zamknięte.



Madzie i ja na szczycie wulkanu


Buszujący w bananowcach


Widoki zza okna matatu


Najlepszy sposób "otwierania" arbuza


Typowe widoki na targu- osobówka jako środek przewozu siana.



Przygotowania konferencji


Czas wolny w Shalomach


A tak wyglądamy teraz, odpoczywając i przygotowując się do jutrzejszego wyruszenia do Tanzanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz